HOLOCAUST W DROHICZYNIE

Relacja Wolfa Wiśni o wystąpieniach antyżydowskich w Siemiatyczach 23 czerwca 1941 r. oraz likwidacji getta w Drohiczynie

Wojewódzka Komisja Historyczna
Białystok, 25 IX 1945 r.

Przeżycia drohiczyńskiego Żyda  

Przekazane przez Wolfa Wiśnię, urodzonego w 1920 r. w Drohiczynie. Do okupacji i w czasie okupacji żył w Drohiczynie. Przeżył w lasach Drohiczyna. Protokołowała D. Kagan

23 czerwca 1941 r. do Drohiczyna weszli Niemcy. W czasie władzy sowieckiej ze względu na bliskość granicy drohiczyńscy Żydzi przenieśli się do Siemiatycz.

Z wejściem Niemców do Siemiatycz 23 czerwca 1941 r. miejscowa ludność zorgani­zowała pogromy na Żydach. Zginęło w nich około dziesięciu Żydów, których zamęczo­no, strasznie torturując, wrzucając do studzien i do rzeki. Po pogromie świadek prze­prowadził się ze swoją rodziną do Drohiczyna. Część Żydów przeniosła się do okolicznych miasteczek, a część pozostała w Siemiatyczach.

 W Drohiczynie nie można było wyjść na ulicę, ponieważ od razu łapano do przymu­sowej pracy, z której rzadko ktoś powrócił.

 W kwietniu 1942 r. zostało utworzone getto, w którym było 550 Żydów. Stworzono Judenrat, który był odpowiedzialny za ludzi w getcie. Ludzie chodzili codziennie do pracy do różnych placówek.

 W listopadzie 1942 r. do drohiczyńskich Żydów dotarły pogłoski, że Żydów z oko­licznych miasteczek wywieziono do Treblinki. Pogłoski zostały przyniesione przez po­chodzących stamtąd uchodźców. Kiedy Żydzi z drohiczyńskiego getta usłyszeli, co się dzieje w okolicznych miasteczkach, i dowiedzieli się, że na noc 2 listopada zamówiono 50 fur, zaczęli uciekać; w ten sposób z getta zbiegło około 250 ludzi. Pozostałych prze­wieziono zamówionymi furami do Siemiatycz. Tych, którzy się przeciwstawili wywiezie­niu, zastrzelono na miejscu. Było to sześć osób.

 Świadek był jednym z tych, którzy uciekli z getta. Słysząc strzały oddane do ich gru­py, rozbiegli się w różnych kierunkach. Świadek został ze swym towarzyszem Symchą Warszawskim i jeszcze kilkoma Żydami. Stamtąd poszli do lasu szukać partyzantów. Po około 14 dniach poszukiwań spotkali ich. Przeżyli jednak wielkie rozczarowanie, po­nieważ partyzanci zaraz zabrali im ubrania i trzymali przez dwa dni. W tym czasie Ży­dzi słyszeli, jak partyzanci mówili, że nie potrzeba Żydów, należy ich rozstrzelać. To zrobiło na nich straszne wrażenie i uciekli. Dzień później skrajnie wyczerpani doszli do wsi Bryki , gdzie znaleźli innych Żydów, którzy także opowiadali o okropnym nastawie­niu partyzantów. Postanowiono więc na własną rękę ukrywać się w lasach. Świadek wraz z innymi Żydami żył dłuższy czas w lasach. Doszło do kilku napadów na Niem­ców. Pewnego razu niemieccy żołnierze otoczyli las i ostrzelali. Świadkowi i kilku oso­bom udało się uciec. Utrzymywali się z wyplatania koszy. Pewnego razu, kiedy poszli po wodę, zostali zauważeni przez dwóch strażników leśnych, którzy chcieli natychmiast przekazać ich w ręce Niemców. Świadek stawił opór. Mocno go pobito, ale po ciężkiej walce, ledwie żywy, zdołał uciec. Przeleżał w lesie, dopóki nie nadeszli inni Żydzi, któ­rzy zaprowadzili go do ziemianki. W ziemiance przeleżał chory dwa tygodnie, następ­nie ponownie znalazł się w lesie z towarzyszami. Wkrótce znowu urządzono napad na Niemców, w którym zginęło trzech z jego towarzyszy. Pozostali odeszli do ziemianki w innej okolicy, tam świadek wraz z czterema Żydami żył do końca wojny. Ostatniego dnia przed przybyciem żołnierzy sowieckich Niemcy odkryli ziemiankę, wyciągnęli z niej ukrywających się i chcieli zastrzelić. Byli jednak bez broni, więc Żydom udało się uciec i ukryć w lesie do 6 września 1944 r.

Świadek - W. Wiśnia
Protokolant - D[ora] Kagan
Przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Historycznej - mgr Menachem Turek
Źródło: AŻIH, Relacje, 973, k. 1-2, jidysz, mps . Z języka jidysz tłumaczyła Sylwia Szymańska

powrót do strony głównej